Dziś zapraszamy Was na wyjątkowy test i porównanie dwóch popularnych wcierek do włosów: Anwen Grow Me Tender oraz pobudzającej wcierki OnlyBio. Jeżeli oczekujecie, że tylko jedna z wcierek będzie tutaj bezkompromisowym zwycięzcą, mamy dla Was złą wiadomość – obydwie wcierki mają w sobie “to coś”. Obydwie mają też pewne wady, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie zdecydować się na nieprzerwane stosowanie tylko jednego z produktów. A zatem do rzeczy, co wyjątkowego mają w sobie wcierki od marek Anwen i OnlyBio?
Pobudzająca wcierka do włosów test OnlyBio

Czym zachwyciła nas pobudzająca wcierka do włosów OnlyBio? Przede wszystkim to bardzo przyjemny produkt w codziennym stosowaniu! Wcierkę można nakładać na mokre włosy tuż po ich umyciu i nie ma tu mowy o szybszym przetłuszczaniu się włosów. Co więcej, produkt ten sprawia, że włosy są sypkie w dotyku i widocznie uniesione u nasady. Naprawdę takiego efektu się nie spodziewałyśmy! Na uwagę zasługuje także piękny, owocowo-słodki zapach wcierki. Po prostu cud, miód, malina 🙂 Czy pobudza włosy do wzrostu? Tak, ale nie tak intensywnie, jak wcierka Anwen. Niemniej jako produkt do codziennej pielęgnacji włosów sprawdza się wręcz idealnie.
Wcierka do włosów test Anwen Grow Me Tender

W tym przypadku zacznijmy od minusów. Jednym z nich, w odróżnieniu od wcierki marki OnlyBio, jest zapach produktu – bardzo intensywny i ziołowy. Podczas aplikacji wcierki na włosy trzeba bardzo uważać, by te “perfumy” nie znalazły się także np. na naszej odzieży. Warto też zwrócić uwagę na typowy dla produktu efekt rozgrzewający – o ile na skórze głowy jest on bardzo wskazany, ponieważ wtedy najlepiej wyczuwalna jest praca składników aktywnych wcierki, o tyle na skórze twarzy efekt ten może wywołać lekkie pieczenie. A wystarczy mimowolne dotknięcie włosów pokrytych wcierką, a następnie dotknięcie twarzy, by poza skórą głowy przy okazji rozgrzać też buzię 🙂 Co ciekawe nawet podczas zmywania produktu z włosów, gdy ma on kontakt ze skórą twarzy w połączeniu z wodą, wywiera na niej taki sam wpływ. I tutaj przechodzimy do kolejnej wady wcierki od Anwen – w tym przypadku nie ma możliwości zaaplikowania jej tuż po umyciu włosów. Problemu nie stanowi nawet zbyt intensywny zapach wcierki, ale przede wszystkim formuła, która niestety obciąża i przetłuszcza włosy. Wcierkę najlepiej aplikować na całą noc lub na co najmniej dwie godziny przed umyciem włosów, co naszym zdaniem stanowi pewne ograniczenie w jej stosowaniu. Niemniej, wszelkie minusy wcierki przysłania jej jeden, wielki plus – widoczne gołym okiem efekty w postaci ogromnej ilości nowych baby hair na głowie!!! Tak, ona naprawdę działa – włosy rosną po niej, jak szalone!
Reasumując: przeprowadzony test wcierek do włosów nie pozwolił na wyłonienie jedynego zwycięzcy, lecz na poznanie dwóch równie doskonałych produktów do pielęgnacji włosów, które warto stosować ze sobą naprzemiennie.